Pierwszy, który kupiłam a chwilę później straciłam w dość zabawnych okolicznościach (nie, nie stłukł się). Po jego drugi egzemplarz udał się specjalnie sąsiad Ryszardo pod sam zamek w Nantes. 32 - stopniowy upał, korki nieobotyczne i presja czasu. A on nie mówiąc współtowarzyszom niedoli, co jest celem tej mozolnej wycieczki (40 km w jedną stronę) jechał po... naparstek dla mnie. Ładny egzemplarz z metalowym herbem był najdroższym przywiezionym z Francji naparstkiem. Pod każdym względem. Dostałam go od R. dopiero po tygodniu :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńI to jest fajne w naszym zbieractwie, ze kazda z nas ma takie okazy, ktorych histore bedzie pamietac zawsze :).Uroczy naparstek!
UsuńŚwietny naparstek a zarazem jego historia kupna:)Pozdrawiam serdecznie
UsuńVery beautiful!
OdpowiedzUsuńKiss
Thimble with magnificient coat of arms.
OdpowiedzUsuńKiss
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń